Od zawsze lubiłam
kozaki na lato. Pamiętam, ze już jako nastolatka miałam takowe. Wówczas moich rodziców nie było stać na super ciuchy i zazwyczaj nosiłam to co znudziło się mojej pracującej już wtedy siostrze. To właśnie ona miała wtedy materiałowe kozaczki nude, czerwone, czarne, dżinsowe i...(siostro jakieś jeszcze?) Ja wiem na pewno, że miałam dżinsowe z wywijanym mankietem w motyw flagi USA. Były świetne choć z czasem wyszły z mody i nawet nie wiem gdzie się podziały a teraz z chęcią bym je włożyła. Chyba w ubiegłym roku poświęciłam posta letnim kozakom i wówczas ktoś zapytał mnie 'po co latem chodzić w kozakach?" Moja odpowiedź na dzień dzisiejszy to to, że po prostu mi się podobają.
W poprzednim sezonie kupiłam dwie pary skórzanych kozaczków i z żadnych nie jestem tak na prawdę w 100% zadowolona. Niby są ładne, wygodne , modne ale jak dla mnie maja jedną poważną wadę: osuwają się na dół. ja chciałabym by trzymały sie sztywno na całej swojej długości. Czy któraś z Was tez ma takie doświadczenia?
Dzisiaj wpis z wiosenno-letnimi kozaczkami.
Gościły już one na blogu i zapewne jeszcze nie raz tu się pokażą.
SPODNIE: CAMAIEU
BLUZKA: TOP SECRET
SWETER: SH
TOREBKA:PREZENT
BRANSOLETKA: H&M
sweter i te botki supcio<3
OdpowiedzUsuńCudownie wyglądasz w tej stylizacji, bardzo mi się podobasz w takich kolorkach :) A kozaczki lubię nawet latem :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIdealne połączenie chłodnego brązu i mięty... Przepięknie!
OdpowiedzUsuń